środa, 30 listopada 2016

Rozdział 44

Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Była prawie 8. Skierowałem wzrok na  Evelyn. Uśmiechnąłem się na widok tego małego aniołka.
Moja kochana córeczka... Mój jedyny skarb... Moja jedyna cząstka Sav...
Na samą myśl o Savannah pojedyncze łzy spłynęły po moim policzku. Jak mi jej brakuje. Jej ust, noska, oczek, włosów... Jej bliskości, głosu, śmiechu... Czemu los musiał mi ją odebrać? Czemu?
Z płaczem usiadłem pod ścianą na podłodze i zanuciłem Fall Back In Love.
- Savannah... - westchnąłem. - Tak bardzo chciałbym byś tu była, moja ukochana...

O 8:15 do sali przyszła pielęgniarka.
- Panie Lynch, przyniosłam mleko dla dziecka. - oznajmiła i podała mi butelkę.
- Dziękuję. - odpowiedziałem i ostrożnie wyjąłem Evelyn z 'łóżeczka'.
- Wie pan jak to zrobić? - spytała.
- Tak, tak. - uśmiechnąłem się do niej serdecznie i zacząłem karmić maleńką.
Była taka urocza... Podobna do mamy, ale też do mnie...

Po 3 dniach zabrałem moją kruszynkę do domu. Mama Stormie ucieszyła się na nasz widok. W sumie reszta rodziny też.
- Dobrze, że już jesteście. Przygotowałem pokój. - Ross przyjaźnie nas uściskał. - Chodź ze mną. - skierował się do mojego pokoju.
- Wow. - otworzyłem usta ze zdziwienia.
Meble stały na swoich miejscach, a w wolnej części pokoju dostawione było łóżeczko. Na ścianie nad nim przyklejone były naklejki: kotki, pieski, kwiatki i motylki. Na moim biurku stało zdjęcie Sav z Brandonem w tle. Miało tą samą ramkę, w którą ją wstawiłem.
- Podoba się? - spytał Ross i objął mnie ramieniem.
- Tak. Jest piękne. Dziękuję. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem do brata.
- To się cieszę. - odwzajemnił uśmiech. - Będę mógł Ci pomagać, wspierać Cię... I spędzać czas z tą małą ślicznotką.
- No pewnie, że będziesz mógł... Początkowo chciałem się wyprowadzić, ale myślę, że zrobię to jak Eve trochę podrośnie i będę dawał sobie z nią radę sam. - w międzyczasie położyłem córeczkę do łóżeczka.
- A w nowym domu będę mile widziany? - dopytywał Ross.
- Owszem. Moja rodzina jest zawsze mile widziana, bo jest moją rodziną... Moją jedyną opoką w tej trudnej sytuacji...

1 komentarz:

  1. Mi też pojedyncze łzy spłynęły po policzkach :`(
    Serio mega wzruszający fragment.
    I ta troska Rossa.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next...
    ...
    ...
    I jutrzejszą Nijkę ;)

    OdpowiedzUsuń