środa, 25 maja 2016

Rozdział 17

Rano obudziłem się dwie godziny przed budzikiem. I bardzo dobrze. Poleżałem w łóżku jeszcze z 5 minut, a następnie zabrałem swoje rzeczy i podszedłem wziąć kąpiel. Nalałem do wanny letnią wodę i rzuciłem z siebie ubrania. Usiadłem do wanny, a z telefonu puściłem swoją ulubioną playlistę tzw. do kąpieli. Ochlapałem najpierw twarz, później ciało wodą, a wszystkie zmartwienia minionego tygodnia spłynęły ze mnie wraz z nią. Uspokajające dźwięki muzyki otaczały mnie i nadawały tej chwili swój unikalny nastrój.

We wannie spędziłem ponad pół godziny. Gdy w końcu z niej wyszedłem, otuliłem się miękkim ręcznikiem. Po dokładnym wytarciu ciała, ubrałem czystą bieliznę i wcześniej przygotowane spodnie. Przeczesałem mokre włosy ręką, bo opadały mi na oczy.

Około 7:40 byłem gotowy. Włosy były już wysuszone i ułożone, a koszula zapięta na 3/4 długości pasowała z nimi idealnie. Zostało mi tylko zjedzenie śniadania.
- Świetnie wyglądasz. - rzucił Rik, który właśnie wszedł do kuchni.
- Dzięki. Specjalnie się ubrałem elegancko, bo kończę szkołę. - uśmiechnąłem się i ugryzłem moją bułkę z sałatą, serem i pomidorem.
- Smacznego. - powiedział Riker i zaczął szykować swoje śniadanie.

O 8:30 byłem już na szkolnym placu. Cała rodzina była ze mną. Mama miała elegancką, granatową sukienkę, a tata garnitur. Moje rodzeństwo ubrało się bardziej na luzie. Dżinsy i koszule, a Rydel letnią sukienkę.
- Dobrze Cię widzieć! - Allie podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- A Ciebie nie. - mruknąłem niezadowolony i odsunąłem ją od siebie.
- O co Ci chodzi? - spytała.
- Minęło tyle czasu, a Ty nadal nie wiesz? - spytałem, a dziewczyna popatrzyła na mnie lekko zdziwiona. - Przez Ciebie nigdy już nie odzyskam Sav.
- A co mnie jakaś Sav obchodzi? To ja Cię potrzebuję. Ja i nasze dziecko.
To co powiedziała bardzo mnie szokowało. Zupełnie nie wiedziałem co powiedzieć.
- Czemu nic nie mówisz!? Zastanawiasz się jak się wykręcić!? - spojrzała na mnie wściekła.
- Ja... Ja po prostu jestem w szoku i nie wiem jak to się stało. Co dalej?
- Jak to nie wiesz!? Masz zrezygnować z trasy i się nami zająć! 
- Nie zrobię tego! Ja... Ja... Jestem bezpłodny.

--------------------
Witajcie!
W takim o to momencie rozdział się kończy. Kto ciekawy co dalej - czeka do następnej środy.
Wczoraj założyłam Tumblra. Dodawajcie - http://wiki-r5er.tumblr.com.
Pozdrowionka <3

środa, 18 maja 2016

Rozdział 16

Przez najbliższe tygodnie szukałem z Tomem dowodów na to, że ten nauczyciel. WF-u był zboczony i nienormalny.
- Tu coś jest! - zawołałem, gdy z szafki na małej salce gimnastycznej wysypały się kasety. - To chyba z tej kamerki, o której mówiła Allie. - stwierdziłem oglądając jedną z kaset dokładnie.
- Chyba tak. - mruknął Tom i zajrzał do schowka na tyle salki.

Gdy zebrałem wystarczającą liczbę dowodów, wybrałem się do dyrektora.
- Oto dowody, że to wina nauczyciela. - postawiłem na biurku pudło.
- Dziękuję Ryland. To może wiele zmienić.

Do domu wróciłem około 14. Mama właśnie kończyła obiad.
- Cześć mamuś. - cmoknąłem mamusię Stormie w policzek.
- Cześć Ryry. - mama poczochrała moje włosy. - Zaraz obiad, więc myj ręce, zawołaj resztę i siadajcie do stołu.

Jedliśmy obiad. Rozmowa była bardzo ożywiona.
- Nadal nie wierzę, że już jutro mój najmłodszy synek kończy szkołę... - westchnęła matka.
- A ja nie wierzę, że Ryland ma takie dobre oceny. - dodał tata Mark.
- I wzorowe zachowanie mimo tego incydentu. - dorzucił ze śmiechem Ross.
- Widzę, że humorek wraca. - zaśmiałem się i puściłem oko do brata.
- Powoli godzę się ze śmiercią Courtney...

Wieczorem zadzwoniłem do Savannah. Byłem ciekaw co ubierze, z kim przyjdzie itd. Niestety Sav nadal jest obojętna w stosunku do mnie i ignoruje moje telefony. Po trzech nieudanych próbach dałem sobie spokój. Postanowiłem przyszykować ubrania na jutro. Wyjąłem ciemne, dżinsowe rurki i wyprasowałem koszulę. Gdy skończyłem było po 23. Zmęczony ułożyłem się na łóżku, przykryłem cienką kołdrą i od razu zasnąłem.

-----------------------------
Witajcie serdecznie!
Dzisiejszy rozdział jest taki weselszy... 
A mój dzień nie mógł się zacząć lepiej. Daisy Guttridge odpisała mi na prywatną wiadomość i co się okazało? Razem ze swoją przyjaciółką Niną przetłumaczyły sobie mój blog (Take Me There) i go przeczytały! Do tego Daisy napisała mi, że dobrze piszę (chodzi o styl itd.).
A Wam przytrafiło się coś podobnego? Ktoś sławny polubił wasze zdjęcie, skomentował, odpisał?
Chwalcie się w komentarzach.
Pozdrowionka i do kolejnej środy :)

środa, 11 maja 2016

Rozdział 15

Weekend minął mi bardzo szybko. Cały czas ćwiczyłem grę na konsoli. Praca DJ wydaje się łatwa, ale wcale taka nie jest.

W poniedziałek rano, zaraz na pierwszej lekcji, na której był WF, przyszedł dyrektor.
- Ryland, mogę Cię prosić na rozmowę? - zapytał.
- Tak, panie dyrektorze. - odpowiedziałem i ruszyłem za nim do gabinetu.
- Usiądź, proszę. - pokazał wolny, skórzany fotel. Zgodnie z poleceniem usiadłem.
- O co chodzi? - spytałem.
- O to co się stało w czwartek. - odparł bardzo poważnie. - Nasz nauczyciel złożył na Ciebie skargę. Podobno uderzyłeś go stepem w głowę, aż stracił przytomność i trafił do szpitala. Czy to prawda?
- Tak, panie dyrektorze. - byłem przerażony.
- Masz coś na swoją obronę?
- Tak. Zrobiłem to w obronie jednej z uczennic. Ten nauczyciel dobierał się do Savannah Hudson. Nie wiadomo jakby się to skończyło, gdyby nie ja...
- Rozumiem, ale to nie było konieczne.
- Wyrzucicie mnie ze szkoły?
- Wiesz... Ryland... Naprawdę Cię lubię, ale...
- Ale mnie wyrzucasz?
- Nie. Za dwa miesiące kończysz szkołę, więc... Zostaniesz.
- Dziękuję! - krzyknąłem, poderwałem się z miejsca i uściskałem dyrektora.
- Jest tylko jeden warunek. Żadnych głupot. Jeden błąd i wylatujesz w trybie natychmiastowym.
- Ma się rozumieć. - uśmiechnąłem się do niego i jeszcze raz podziękowałem.

Wróciłem na zajęcia.
- O co mu chodziło? - spytał mój kolega Tom.
- Gdyby nie to, że za dwa miesiące kończę szkołę, wyleciałbym stąd. - odparłem zupełnie spokojnie.
- A co zrobiłeś?
- Uderzyłem tego zboczonego nauczyciela grupy dziewczyn od WF-u. - z trudem powstrzymywałem śmiech.
- Aaa... To dlatego go nie ma, a dziewczyny mają złączenie grup z nami.
- Ale z Ciebie geniusz, że dopiero to odkryłeś. - klepnąłem go w ramię i kontynuowałem ćwiczenia.

środa, 4 maja 2016

Rozdział 14

Jedziemy z Savannah autem.  Nagle z naprzeciwka wyjeżdża wielki tir i jedzie wprost na nas.
W tym momencie się obudziłem, szóstą już noc z rzędu. To jest męczące. Nigdy nie wiem co się z nami dalej stało. Z jednej strony jest to niepokojące, bo nie znam przyszłości, a z drugiej wydaje się, że tak jest lepiej.

O 7:10 zacząłem dodatkowe zajęcia z matematyki.
- Najpierw trzeba policzyć... - starałem się słuchać nauczycielki, ale moje myśli ciągle powracały do tego snu. Co on znaczy? Czy to symbolizuje koniec mnie i Sav razem?

Wróciłem do domu około 13:40. Od wejścia usłyszałem głośną rozmowę.
- Cześć. - rzuciłem, gdy wchodziłem do pokoju.
- Hej Ryry. - przywitali się.
- Właśnie rozmawialiśmy o trasie koncertowej... - zaczął Andre. - Będziesz supportem R5.
- Świetnie. - uśmiechnąłem się.
- Zorganizujemy Meet and Greet z Tobą, damy twoje plakaty i koszulki do sklepiku... - nasz menager przedstawił swoje wizje.

Wieczorem znów ćwiczyłem na konsoli. Muszę być jak najlepszy. To jedyny cel mojego skomplikowanego życia.

------------------------
Siemka!
Wiem, wiem. Rozdział strasznie krótki, ale wynagrodzę Wam to zdjęciami z Warszawy...
A o to niektóre z ponad 300, które zrobiłam:













Pozdrowionka i do napisania <3