- Ryland. - pani ze sklepu ucieszyła się na mój widok. - Dawno Cię nie było. Co u Ciebie słychać?
- Wszystko dobrze. - odpowiedziałem. - Powoli wracam do siebie po rozstaniu z Savannah.
- To świetna wiadomość. A co u reszty?
- Tata dostał awans, mama gotuje jeszcze lepiej, Riker ma dziewczynę Vanni, Rydel i Ellington planują ślub w Wenecji, Rocky dużo imprezuje po rozstaniu z Alexą, a Ross ma problem z taką jedną Courtney. - opowiadałem.
Po śniadaniu wybrałem się do Savannah.
- Mam pomysł. - oznajmiłem od wejścia.
- Jaki? - spytała.
- Powiem tyle. Bal.
- A dokładniej?
- Ja zabiorę Courtney, a Ty pójdziesz z Rossem.
- I co dalej?
- Postaramy się by się spotkali i wszystko wyjaśnili.
- Myślisz, że to wypali?
- Ja tak nie myślę. Ja jestem tego prawie w stu procentach pewien.
Wieczorem zadzwoniłem do Courtney.
- Hej Courtney. Tu Ryland Lynch. Poznaliśmy się na imprezie u Hudsonów. - przedstawiłem się, gdy odebrała.
- Hej. - odpowiedziała radośnie.
- Szukam kogoś na bal i tak sobie o Tobie pomyślałem. Chcesz ze mną iść?
- Jasne.
Zaraz po rozmowie z Courtney, poszedłem do Rossa.
- Gadałeś już z Sav? - spytałem, siadając na jego łóżku.
- Tak. Zgodziła się. - odparł.
- Przecież to było oczywiste. Uzgodniliśmy to wcześniej.
------------------------
Witajcie serdecznie!
Ten tydzień nie należy do najlepszych, bo jeszcze dziś czeka mnie praca klasowa z historii, a w piątek z chemii, ale nie narzekam. Rozdziały gotowe, więc tylko publikować ;)
Z boku utworzyłam ankietę - zapraszam do głosowania.
To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać.
Pozdrawiam i do napisania <3