środa, 21 września 2016

Rozdział 34

Obudziłem się w nocy z krzykiem. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Przez ten koszmar, który mnie obudził mam na policzku i na rękach zadrapania. Czemu akurat wtedy, gdy moje życie jest idealne ten sen, że jedziemy z Savannah autem i wieki tir jedzie wprost na nas, powraca? Tyle, że tym razem wiem co jest dalej. Ja uchodzę z życiem, ale ona nie, dlatego załamany kładę się na chodniku, rzucam, miotam... To jest tak dziwne, że nierealne... Tylko dlaczego w śnie jest to takie realistyczne?

Rano przy śniadaniu byłem nieobecny. Zasypiałem na siedząco. Rodzeństwo tego nie zauważyło, bo było zbyt zajęte rozmawianiem o planach na dziś.
Gdy w końcu trochę wróciłem do siebie i wziąłem do ust kanapkę, podeszła do mnie ta blondynka. Tym razem była mniej wystrojona.
- Hej. - rzuciła i usiadła obok.
- Hej. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się serdecznie. - Jak po koncercie? - zapytałem.
- Dobrze. Już odespałam. - odparła i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - A Ty?
- Ja też okay. Tylko w nocy nie mogłem spać. - wziąłem kolejny kęs kanapki.
- Koszmar? - spytała.
- Tak. Ten sam co kilka miesięcy temu. - spuściłem wzrok. Było mi wstyd.
- Serio? A o czym? - dopytywała.
- To moja osobista sprawa. - powiedziałem oschle i wstałem od stołu. - Na mnie już pora. - oznajmiłem i opuściłem stołówkę.

Spędziliśmy dzień na starówce. Kupiliśmy pamiątki, zwiedziliśmy miasto... Było cudownie. Nawet zatrzymujący nas co kawałek fani tego nie zepsuli.

1 komentarz:

  1. Musiałam przeczytać dwa razy, żeby zrozumieć kto z kim i gdzie poszedł. Ale teraz już wiem :)
    Sen Ry'a bardzo prawdopodobny... Zobaczymy czy się sprawdzi.
    Pozdrowionka i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń