środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 47

Rankiem zjadłem szybkie śniadanie i zabrałem się za pakowanie. Przeprowadzam się po obiedzie, ale wolę przygotować wszystko wcześniej.
- To już ostatnia. - powiedziałem, gdy zamknąłem walizkę, na której musiałem usiąść by się domknęła. - Dziś zaczynamy nowe życie... - uśmiechnąłem się do Evelyn, którą właśnie się obudziła. - No chodź do taty aniołku... - wziąłem ją na ręce. - Zmienimy pieluszkę i zejdziemy do kuchni po mleczko. - mówiłem do niej, choć pewnie i tak nic z tego nie zrozumiała.

Po zmienieniu pieluszki, dałem małej mleko. Siedziałem z nią na kanapie w salonie i trzymałem butelkę by było bezpiecznie i wygodnie.
- Cześć brat. - Ross wszedł do pomieszczenia i usiadł obok.
- Cześć. - odpowiedziałem mu i uśmiechnąłem się do niego serdecznie.
Ross ~ jedyna osoba, której ufam w 100%. Zawsze był przy mnie, gdy go potrzebowałem. Zawsze wspierał mnie w trudnych momentach. Zawsze kochany. Zawsze gotowy oddać za mnie wszystko, nawet życie. Zawsze mój brat. Nigdy, za nic w świecie, bym go nie oddał.
- Pomogę Ci przy przeprowadzce. - zaoferował.
- Jeśli chcesz... Oczywiście, że możesz. - chętnie zgodziłem się na jego propozycję. Przynajmniej nie będę musiał sam wszystkiego dźwigać.

Po obiedzie upchnąłem walizki, pudła itp. do bagażnika, a małą Evelyn posadziłem w foteliku z tyłu auta. Ross usiadł obok niej, natomiast ja zająłem miejsca kierowcy. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy. Było to 5 minut drogi od mamy Stormie, ale z takim pakunkiem wolałem podjechać samochodem.

Dotarliśmy na miejsce. Ross zabrał Eve do środka, a później pomógł mi z rzeczami. Rozpakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy.
- Będę musiał się zbierać. - brat zetknął na zegarek.
- Okay. Dzięki za pomoc. - uśmiechnąłem się do niego i wyjąłem ramkę ze zdjęciem Sav z pudła.
- Poradzisz sobie z resztą? - spytał jeszcze.
- Tak. Nie musisz się martwić. - chwyciłem swoją konsolę, która leżała na dnie kolejnego pudła i położyłem ją pod swoim łóżkiem.
- Ale i tak wpadnę Cię odwiedzić. - cicho się zaśmiał.
- Wpadaj kiedy chcesz. Jako mój brat jesteś zawsze miło widziany. - przytuliłem Rossa. - Chyba miałeś się już zbierać? - przypomniałem mu.
- Aaa... Racja. Mam dziś jeszcze trochę pracy. - odsunął się ode mnie. - Do jutra młody. - poczochrał moje włosy i wyszedł.
Zostałem sam. Przytuliłem Evelyn i położyłem się z nią na łóżko.

1 komentarz:

  1. Ry zaczyna nowe życie...
    Co te rozdziały takie spokojne? - Pewnie to zapowiedź przyszłych wydarzeń. Wydaje mi się, że Ross kogoś poznał i w kolejnych rozdziałach dowiemy się kto to. Przecież nie może całe życie mieć tylko papużek Courtney ;)
    Pozdrawiam i czekam co dalej.

    OdpowiedzUsuń