środa, 14 grudnia 2016

Rozdział 46

Przyjechałem do domu, w którym miałem mieszkać z Savannah. Zaparkowałem w garażu, ale nie wysiadłem z samochodu. Siedziałem i płakałem.
Kompletnie sobie nie radzę... Nie mam już siły... Wszystkie chęci i radość odeszły z nią... Jak ja bym chciał, by była tu... By mnie przytuliła... Pocałowała...
Ale to już przeszłość! Jej już nie ma! A ja cierpię, i cierpieć będę. Przynajmniej przez jakiś jeszcze czas...

Wysiadłem z auta pół godziny później. Starłem łzy dłonią, poprawiłem włosy i wszedłem do domu. Był taki pusty i cichy, ale piękny. Mój własny. Chyba jednak przeprowadzę się tu z Evelyn.

Dopiero wieczorem wróciłem do mamy Stormie.
- Co w Ciebie wstąpiło Ryland? Narobiłeś wstydu. Takie rzeczy w takim momencie? Brak mi na Ciebie słów... - mama Stormie usiadła zrezygnowana na krześle i westchnęła.
- Przepraszam. - szepnąłem i spojrzałem matce w oczy.
- Nie tak Cię wychowałam... - pokręciła głową.
- Postanowiłem, że jednak się wyprowadzę. Teraz. - oznajmiłem.
- Dobrze. Rób jak chcesz. - usłyszałem tylko i opuściłem kuchnię.
Zamknąłem się w swoim pokoju. Położyłem się na łóżku i zerkałem jak Eve śpi.
- Mój mały aniołek... Moja śliczniutka... Moja królewna... - powiedziałem sam do siebie, po cichutku by jej nie zbudzić.
Po kilku minutach sam zasnąłem. Byłem zmęczony dzisiejszym dniem jak i całym życiem.

1 komentarz:

  1. Ja bym tu już od razu dała kolejny rozdział. Co tak krótko!? W sumie tu niewiele się działo. - "Nie tak Cię wychowałam" ;)
    Czekam na next tutaj (oby dłuższy) i na jutrzejszą Nijkę :D (tu już się zadowolę dowolną długością)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń