środa, 5 października 2016

Rozdział 36

Wróciliśmy do domu dopiero na tydzień przed świętami, by spakować się i pojechać do Denver. Niestety, Savannah nie będzie tam ze mną, bo jedzie do swojej rodziny... W sumie to tylko kilka dni, mało w porównaniu z długością trasy.

- Na pewno macie wszystko? - spytała mama Stormie, gdy 'pakowaliśmy' się do naszego autka.
- Na pewno. - zapewniłem.
- No to jedziemy. - oznajmił z radością tata Mark.
Ruszyliśmy. Minęliśmy kilka głównych ulic LA, kilka mniejszych uliczek i wyjechaliśmy z miasta. Obrazy za oknem zmieniały się z każdą kolejną sekundą, minutą, chwilą... Były pola, lasy, farmy, łąki, jeziora, rzeki, góry... Wiele przeróżnych elementów krajobrazu.

Dotarliśmy na miejsce. Dziadkowie przywitali nas serdecznie. Babcia przygotowała herbatę i ciasteczka, a dziadek opowiedział co ciekawego się u niego wydarzyło. Atmosfera była naprawdę miła i przyjemna, a stała się jeszcze radośniejsza, gdy przyjechało nasze kuzynostwo. Razem świętowaliśmy, co z tego, że kilka dni przed czasem.

Przygotowania były takie jak co roku. Rydel, mama, babcia, ciocie i kuzynki piekły pierniczki, szykowały świąteczne potrawy, a my, męska część rodziny, stroiliśmy choinkę, dom, przygotowaliśmy stół i krzesła... Praca była zorganizowana, więc nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem, szybko skończyliśmy i wygłupialiśmy się jakbyśmy mieli po 5 lat.

-----------------------
Siemka!
Święta w październiku - czemu nie? ;)
Już niebawem kilka moich ulubionych rozdziałów i...
Niespodzianka, ale o tym już w przyszłym roku ;) Taa... Tortury by Wiki R5er.
Miłego dnia i do napisania :*

1 komentarz:

  1. A jak będą święta to rozdziały o wakacjach ;)
    W sumie domyślam się, że to rozdział przejściowy, bo nic się nie dzieje... Od następnego coś się wydarzy.
    Pozdrawiam i czekam na next... Z Sav!!! ;)

    OdpowiedzUsuń