Trzy godziny, które Sav
miała do samolotu minęły nam bardzo szybko. Byliśmy na kebabie, zwiedziliśmy
miasto, a później pomogłem jej zabrać się na lotnisko.
- Będę tęsknić. - Savannah
zrobiła smutną minę.
- Ja też. - przytuliłem ją.
- Kocham Cię. - ucałowałem ją w głowę. - Pamiętaj o tym.
- Ja Cię kocham i Ty też o
tym pamiętaj. - cmoknęła mnie w usta. - Czas już na mnie. - oznajmiła i poszła.
Odprowadziłem ją wzrokiem.
Wróciłem do hotelu.
- Sav już pojechała? -
spytał Ross.
- Tak. - odpowiedziałem. -
Masz ochotę pograć ze mną? Zrobimy sobie próbę przed kolejnym koncertem... -
zaproponowałem.
- Tak. Chodźmy. - chwycił
mnie za rękę i pociągnął długim korytarzem.
Po próbie wybraliśmy się na
pizzę. Zajadaliśmy się nią, gdy podeszła do nas wysoka, szczupła dziewczyna o
rudych włosach. Mogła mieć nie więcej niż szesnaście lat.
- Ryland Lynch? - spytała
dość poważnym, nie pasującym do niej głosem. Myślałem, że to fanka do Rossa, a
tu niespodzianka.
- Zgadza się. To ja. -
odpowiedziałem po chwili. - O co chodzi?
- spojrzałem w jej oczy. Mają śliczny, głęboki, zielony kolor.
- Jestem pisarką. Piszę o
Tobie książkę, więc chciałabym dowiedzieć się o Tobie nieco więcej. - krótko
wyjaśniła i dosiadła się do nas.
- Ale ja nie chcę nikomu nic
mówić. To moje życie i moje sekrety. - podniosłem ton. - Odejdź i nie wracaj.
Tak będzie lepiej. Są sprawy o których nikt nie wie. - przepędziłem dziewczynę
i wróciłem do jedzenia pizzy.
Jeżeli ktokolwiek ma poznać
wszystkie moje sekrety to na pewno nie będzie to pierwsza lepsza pisarka.
Będzie to ktoś komu zaufam bezgranicznie.
Znów słodko z Sav :)
OdpowiedzUsuńAle Ry miał dietę - pizza i kebab jednego dnia!
Coś czuję, że pisarka namiesza...
Pozdrawiam i czekam na next.