Savannah leżała na
szpitalnym łóżku. Była podłączona do maszyn kontrolujących pracę serca itd.
oraz kroplówki. Patrzała w sufit.
- Hej. Jak się czujesz? –
spytałem.
- O, Ryland. – odwróciła
wzrok w moją stronę. – Już mi lepiej.
- To dobrze. – uśmiechnąłem
się lekko. – Kiedy Cię wypiszą?
- Jeszcze nie wiem… Może
jutro lub za dwa dni… Niby to nic takiego. Zwykłe omdlenie… Ale chcą zrobić
kilka badań. Tak na wszelki wypadek.
- Tylko niech Cię nie męczą
zbytnio. – zaśmiała się uroczo.
Po krótkiej rozmowie na
szpitalny temat, zapadła cisza. Każde z nas patrzało w innym kierunku, byle nie
na siebie.
- Ryry… - zaczęła po długim
milczeniu. – Chciałam, żebyś coś wiedział… - odwróciła moją twarz w swoją
stronę.
- Co chcesz mi powiedzieć? –
spytałem patrząc jej w oczy.
- Zerwałam z Thonym i… - spuściła
głowę, a pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku.
- Sav, dokończ. – chciałem
ją zachęcić. Starłem łzy z jej policzków i delikatnie pocałowałem w usta.
Nie odepchnęła mnie. Wręcz
przeciwnie ~ odwzajemniła pocałunek. Całowaliśmy się przez dłuższy moment.
- Przeszkadzam? – pan Hudson
wszedł do sali.
- Nie. – odpowiedziałem i
odsunąłem się od Sav.
- Tak. – powiedziała w tym
samym momencie dziewczyna.
- Nie będę tu zbyt długo.
Spytam się tylko o coś. – ojciec Savannah podszedł bliżej. – Wszystko dobrze
córuś? – spytał.
- Tak… Jest okay. Właśnie
chciałam poważnie porozmawiać z Rylandem.
Gdy ojciec Savannah wyszedł,
próbowałem wrócić do tematu.
- Co jeszcze chciałaś mi
powiedzieć, oprócz tego, że się rozstałaś z Thonym? – spytałem i spojrzałem jej
w oczy.
- Nie wiem jak Ci to
powiedzieć… Pamiętasz jak wspominałeś mi o tej swojej terapii? – zaczęła
opowiadać.
- No, pamiętam. Ale co to ma
wspólnego z twoją wiadomością.
- Terapia zadziałała. Jestem
w ciąży. – odparła.
Radość rozsadzała mnie.
Miałem ochotę skakać pod sufit, tańczyć, śpiewać… W końcu wszystko się układa!
- Sav, ja nie wiem co
powiedzieć… Jestem na prawdę bardzo zaskoczony i równie szczęśliwy. –
powiedziałem.
Wahałem się czy ją
przytulić, ale po chwili to zrobiłem. Po prostu mocno ją przytuliłem. Trwaliśmy
tak przez dłuższy moment.
- Ryry… Czy jest szansa
byśmy do siebie wrócili? – spojrzała na mnie z nadzieją.
- Tak! Tak! Tak! –
krzyknąłem i pocałowałem ją namiętnie.
Uśmiech na jej twarzy i te
wesołe wiadomości sprawiły, że w moim życiu znów zawitała radość, miłość i
szczęście.
Wow. I to już mógłby być koniec gdyby to był One Shot. Ale znając Wiki R5er to dopiero początek historii i teraz wszystko zacznie się znów psuć...
OdpowiedzUsuńByła moja Savy - za co serdecznie dziękuję :)
Pozdrawiam i czekam na next.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDawaj mi tu nexta :)