środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 27

Savannah leżała na szpitalnym łóżku. Była podłączona do maszyn kontrolujących pracę serca itd. oraz kroplówki. Patrzała w sufit.
- Hej. Jak się czujesz? – spytałem.
- O, Ryland. – odwróciła wzrok w moją stronę. – Już mi lepiej.
- To dobrze. – uśmiechnąłem się lekko. – Kiedy Cię wypiszą?
- Jeszcze nie wiem… Może jutro lub za dwa dni… Niby to nic takiego. Zwykłe omdlenie… Ale chcą zrobić kilka badań. Tak na wszelki wypadek.
- Tylko niech Cię nie męczą zbytnio. – zaśmiała się uroczo.
Po krótkiej rozmowie na szpitalny temat, zapadła cisza. Każde z nas patrzało w innym kierunku, byle nie na siebie.
- Ryry… - zaczęła po długim milczeniu. – Chciałam, żebyś coś wiedział… - odwróciła moją twarz w swoją stronę.
- Co chcesz mi powiedzieć? – spytałem patrząc jej w oczy.
- Zerwałam z Thonym i… - spuściła głowę, a pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku.
- Sav, dokończ. – chciałem ją zachęcić. Starłem łzy z jej policzków i delikatnie pocałowałem w usta.
Nie odepchnęła mnie. Wręcz przeciwnie ~ odwzajemniła pocałunek. Całowaliśmy się przez dłuższy moment.
- Przeszkadzam? – pan Hudson wszedł do sali.
- Nie. – odpowiedziałem i odsunąłem się od Sav.
- Tak. – powiedziała w tym samym momencie dziewczyna.
- Nie będę tu zbyt długo. Spytam się tylko o coś. – ojciec Savannah podszedł bliżej. – Wszystko dobrze córuś? – spytał.
- Tak… Jest okay. Właśnie chciałam poważnie porozmawiać z Rylandem.

Gdy ojciec Savannah wyszedł, próbowałem wrócić do tematu.
- Co jeszcze chciałaś mi powiedzieć, oprócz tego, że się rozstałaś z Thonym? – spytałem i spojrzałem jej w oczy.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć… Pamiętasz jak wspominałeś mi o tej swojej terapii? – zaczęła opowiadać.
- No, pamiętam. Ale co to ma wspólnego z twoją wiadomością.
- Terapia zadziałała. Jestem w ciąży. – odparła.
Radość rozsadzała mnie. Miałem ochotę skakać pod sufit, tańczyć, śpiewać… W końcu wszystko się układa!
- Sav, ja nie wiem co powiedzieć… Jestem na prawdę bardzo zaskoczony i równie szczęśliwy. – powiedziałem.
Wahałem się czy ją przytulić, ale po chwili to zrobiłem. Po prostu mocno ją przytuliłem. Trwaliśmy tak przez dłuższy moment.
- Ryry… Czy jest szansa byśmy do siebie wrócili? – spojrzała na mnie z nadzieją.
- Tak! Tak! Tak! – krzyknąłem i pocałowałem ją namiętnie.
Uśmiech na jej twarzy i te wesołe wiadomości sprawiły, że w moim życiu znów zawitała radość, miłość i szczęście.

2 komentarze:

  1. Wow. I to już mógłby być koniec gdyby to był One Shot. Ale znając Wiki R5er to dopiero początek historii i teraz wszystko zacznie się znów psuć...
    Była moja Savy - za co serdecznie dziękuję :)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Dawaj mi tu nexta :)

    OdpowiedzUsuń