Jedziemy z Savannah autem. Nagle z naprzeciwka wyjeżdża wielki tir i jedzie wprost na nas.
W tym momencie się obudziłem, szóstą już noc z rzędu. To jest męczące. Nigdy nie wiem co się z nami dalej stało. Z jednej strony jest to niepokojące, bo nie znam przyszłości, a z drugiej wydaje się, że tak jest lepiej.
O 7:10 zacząłem dodatkowe zajęcia z matematyki.
- Najpierw trzeba policzyć... - starałem się słuchać nauczycielki, ale moje myśli ciągle powracały do tego snu. Co on znaczy? Czy to symbolizuje koniec mnie i Sav razem?
Wróciłem do domu około 13:40. Od wejścia usłyszałem głośną rozmowę.
- Cześć. - rzuciłem, gdy wchodziłem do pokoju.
- Hej Ryry. - przywitali się.
- Właśnie rozmawialiśmy o trasie koncertowej... - zaczął Andre. - Będziesz supportem R5.
- Świetnie. - uśmiechnąłem się.
- Zorganizujemy Meet and Greet z Tobą, damy twoje plakaty i koszulki do sklepiku... - nasz menager przedstawił swoje wizje.
Wieczorem znów ćwiczyłem na konsoli. Muszę być jak najlepszy. To jedyny cel mojego skomplikowanego życia.
------------------------
Siemka!
Wiem, wiem. Rozdział strasznie krótki, ale wynagrodzę Wam to zdjęciami z Warszawy...A o to niektóre z ponad 300, które zrobiłam:
Pozdrowionka i do napisania <3
Napisałam taki długi komentarz i co... Skasowało. Więc piszę jeszcze raz:
OdpowiedzUsuńRozdział króciutki. Ale sen niepokojący. Chociaż sny interpretuje się na odwrót więc nie powinno być źle.
Proszę o więcej Sav w kolejnym - teraz była na matematyce i słowem się nie odezwała...
Zdjęcia z Warszawy super - widzę, że miałaś spotkanie z prezydentem ;)
Pozdrawiam i czekam na dłuższy next ;)
Jakie ładne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńObawiam się jedynie tego snu. Tylko nikogo nie zabijaj!
Rozdział super.
Buziaczki <3
Wspaniały rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńNiepokoi mnie ten sen. Mam nadzieję, że nikt nie umrze.
Czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna