Myśli samobójcze wzięły górę nad rozumem. Chwyciłem nożyczki i osunąłem się po ścianie. Siedząc na podłodze zadałem sobie pierwszy cios ~ wbiłem sobie nożyczki pionowo w nadgarstek. Później rozkręciłem nożyczki i przeciągając proste linie, ostrą stroną po wewnętrznej stronie ręki zadawałem sobie cierpienie. W tym momencie przypomniała mi się chwilą z rana.
Allie zaczyna mnie całować i zdejmuje moją koszulkę. Ja robię to samo z jej sukienką. Ona pcha mnie na biurko w szkolnym radiowęźle, ja przyciągam ją jeszcze bliżej do siebie. Dziewczyna dobiera się do moich spodni, a ja pozbywam się jej stanika i całuję nagie piersi. Później wszystko toczy się niesamowicie szybko. Allie i ja uprawiamy seks na biurku, gdy nagle wchodzi jedna z tych plotkar.
- Ryland, wszystko okay? - z zamyślenia wyrwało mnie pytanie Rossa, który nagle wszedł do mojego pokoju.
- Nic nie jest okay. - odparłem i kolejny raz przeciągnąłem ostrzem nożyczek po ręce. - Nic. - szepnąłem i dalej nic nie pamiętam.
Otworzyłem oczy. Nie byłem już w swoim pokoju. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- Dobrze, że się pan obudził. - starszy mężczyzna podszedł bliżej łóżka, na którym leżałem.
- Kim pan jest? Gdzie ja jestem? - spytałem.
- Jesteś w szpitalu Ryland, a ja jestem twoim lekarzem. Straciłeś dużo krwi i zasłabłeś. Twój brat nie wiedział jak Ci pomóc, więc przywiózł Cię tu. Był bardzo zmartwiony.
- Dziękuję za informacje. Mógłbym się z nim zobaczyć?
- Tak, ale najpierw Cię zbadam.
Lekarz wyszedł, a po chwili w mojej sali pojawił się Ross.
- Czyż Ty oszalał? - spytał siadając na krzesło stojące obok mojego łóżka.
- Tak, oszalałem. Ale Ty i tak mnie nie zrozumiesz. To zbyt skomplikowane.
----------------------
Witajcie serdecznie!
Większość z Was przypuszczała, że Ryland wcale tego nie zrobił - a jednak.
Kursywą pisane są jego wspomnienia (i sny - to tak na przyszłość).
Prosiliście też abym nie zabijała RyRy'ego - więc żyje.
A teraz tak serio...
Mam gotowe 70 rozdziałów (z tymi co były włącznie) to chyba musiał przeżyć, co nie?
Pozdrawiam i do napisania <3
P.S. Zapraszam także na mój nowy blog 'Trying Not To Love You' - prolog za tydzień.
Zły Ryry - teraz się dziwi, że Sav się obraziła... Ale przynajmniej przez chwilę było mu miło - chodzi o Allie, nie o cięcie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na next :)
Super rozdział<3
OdpowiedzUsuńKrótki komentarz, bo idę się uczyć :(
DO NASTĘPNEGO.
Buziaczki <3
Ugh, RyRy, ty dziadu! Nie dziwię się, że Sav strzeliła focha. Myślałam, że jej przyjaciółki są walnięte i próbują nie dopuścić do ich ponownego związku ;-;
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział i czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna
Po prostu cudownie :)
OdpowiedzUsuń